Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi paulina z miasteczka Niepołomice. Mam przejechane 31267.11 kilometrów w tym 3381.80 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.44 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 95401 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy paulina.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 38.60km
  • Teren 12.00km
  • Temperatura 9.0°C
  • Sprzęt GT Zaskar
  • Aktywność Jazda na rowerze

Odyseja Jurajska dzień 2

Niedziela, 7 października 2012 · dodano: 07.10.2012 | Komentarze 0

Moja relacja z Odysei:
Miniony weekend dostarczył mi niezapomnianych wrażeń. Wszystko za sprawą Jurajskiej Odysei zorganizowanej wspólnymi siłami przez kolegów z grup Bikeholicy.
Jeszcze parę dni wcześniej byłam przekonana, że wystartuje na trasie klasycznej. Organizator zapowiadał, że w wersji optymalnej liczba kilometrów zamknie się w 90. Nie wierząc do końca w swoje zdolności nawigacyjne znalazłam sobie kompana w postaci kolegi Staha. Stahu potrafił czytać mapę o czym miałam okazję przekonać się jakiś czas temu, podczas Mini Odysei w Miechowie. Zresztą - Stahu miał już cały szereg podobnych imprez za sobą, a co za tym idzie - zebrał odpowiednią ilość punktów doświadczenia. Mogłam więc spać spokojnie - zgubić się nie powinniśmy!
W dzień startu zmieniliśmy jednak plany - oboje lekko zakatarzeni a ja dodatkowo powątpiewająca w swoją kondycję (to był naprawdę słaby sezon!) zapisaliśmy się na krótszy dystans.
Czyste niebo zapowiadało piękną pogodę. Już na pierwszym podjeździe pod Miękinię zsunęłam rękawki. Cieplutko!
Wg mapy musieliśmy odnaleźć 6 punktów (kilometrów miało uzbierać się około 45). Stahu dokładnie wiedział, gdzie skręcić, którą polną drogę wybrać - całe szczęście, bo ja się w terenie połapać nie mogłam!
Nie mieliśmy większych problemów z odnalezieniem punktów. I generalnie udawało się jechać wygodnymi dróżkami.Raz tylko, dosyć niefortunne jadąc ścieżką trafiliśmy na czyjeś podwórko. Rozszczekany pies zmotywował nas do błyskawicznego znalezienia furtki, która (Bogu dzięki!) była otwarta.
Z tego dnia zapamiętałam jednak najbardziej spadające na nas złote liście i strzelające pod kołami żołędzie.
Na metę dojechaliśmy jako pierwsi w swojej kategorii.
Następnego dnia aura nie była już taka łaskawa. Od rana kropił deszczyk, a po niebieskim niebie pozostało mgliste wspomnienie. Wystartowaliśmy o 9.30. Tym razem punkty położone były na południe od drogi krajowej nr 79. Obraliśmy ze Stahem kierunek na Rudno. W odnalezieniu pierwszego punktu może niepotrzebnie zawierzyliśmy kobiecej intuicji - zanim w końcu go znaleźliśmy nasi rywale rwali już w kierunku kolejnego (już więcej nie będę podpowiadać, obiecuję!).
Potem szło nam nawet nie źle... do czasu, aż Sathu złapał gumę. Kiedy zmienialiśmy dętkę grupa minęła nas po raz kolejny. Straciliśmy wtedy pewnie koło 10 minut. Z tą świadomością jechało się dużo gorzej. Deszcz też padał dużo mocniej. Mimo tego kolejne 3 punkty zaliczyliśmy całkiem sprawnie. Trzeba było cisnąć na pedały, żeby zupełnie nie zmarznąć. Ostatnie kilometry pokonaliśmy w dobrym tempie, usiłując nadrobić stracone minuty. Niestety - strata okazała się zbyt duża - przegraliśmy pierwsze miejsce o - bodajże - 5 minut.
Kilometrów tego dnia uzbierało się zaledwie 37. Punktów do zaliczenie było tylko 5 (szósty punkt ze względu na pogodę został nam darowany).
Popołudniu odbyła się dekoracja oraz wręczenie nagród i medali, na którą to uroczystość niestety się spóźniłam.
Pomimo deszczowego drugiego dnia startu całą imprezę będę z pewnością ciepło wspominać i z niecierpliwością oczekiwać na przyszłoroczną Odyseję!


Kategoria ściganie



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!